McDonald’s po japońsku

Mangowe plakaty, hamburger teriyaki i Zabawki, Których Absolutnie Nie Możesz Sobie Wybrać. Nadszedł dzień, w którym poczuliśmy przesyt lokalną kuchnią i postanowiliśmy wrócić do starych, dobrych, chemicznych smaków. I zjeść hamburgera. Dla dobra nauki!

 

 

Restauracje McDonald’s rozsiane są w Japonii dość gęsto, jednak nie rzucają się w oczy. Nie prowadzą do nich mnożące się w oczach tabliczki „JUŻ ZA 200 METRÓW!”, a same knajpki są zgrabnie wkomponowane w krajobraz miasta. Warto tu jednak zauważyć, że ten „krajobraz” tworzy morze neonów i plakatów. Może dlatego żółte łuki nie rzucają się w oczy – po prostu nikną w mnogości reklam, którymi obwieszone jest miasto? Trudno powiedzieć. Któregoś dnia wybraliśmy się na poszukiwanie onsenu, wiedząc, że znajduje się „Gdzieś przy tej ulicy, naprzeciwko McDonald’s”. Wydawało nam się, że nie będziemy mieć problemu ze znalezieniem łaźni. Przecież w daleka zauważymy charakterystyczne logo firmy, prawda? I znaleźliśmy. … Dopiero wchodząc z onsenu, do którego trafiliśmy po omacku. Łuki widniały na białej tabliczce wielkości kartki papieru technicznego. Na niej zobaczyliśmy parę logotypów. I informację, że gdzieś tutaj… na piętrze… znajduje się McDonald’s… żadna ważna knajpka, jedna z wielu dostępnych…

McDonald’s zdecydowanie nie rozpycha się tutaj łokciami.
 

Zdecydowany urok tych restauracji stanowi ich dostosowanie do Japońskiego rynku.

 
PLAKATY
 

 

Pierwszą różnicą, która rzuca się w oczy, są plakaty. Znajdują się przy wejściach, reklamują restaurację oraz promują dołączenie do załogi – i WSZYSTKIE są narysowane w mangowym stylu. Żadnych roześmianych blondyneczek, radosnych Japonek, pracowitych rudzielców na zdjęciach… Na plakatach znajdziesz wyłącznie „kreskówkowe” postaci.

 
SPOKÓJ
 

 

Drugą ważną różnicą jest brak tłumu i pośpiechu w restauracji. Dla Japończyków to nie jest klasyczny fast food – to okazja do skosztowania amerykańskiego jedzenia. Japończycy smakują je niespiesznie i nie robią tego często.

 
HAPPY MEAL
 

 

Kolejną ważną różnicą względem polskich restauracji są… zestawy Happy Meal. W Europie dodatkiem do zestawu jest zabawka, którą można sobie wybrać, prosząc o konkretną figurkę czy maskotkę. Natomiast w Japonii zabawki są losowane. I to nie w taki sposób, który znamy sprzed lat z Polski, czyli z kosza pełnego upominków opakowanych w przezroczystą folię. Można było wtedy uśmiechnąć się do sprzedawcy i poprosić:
– Niech pan losuje… Ale wylosuje tego niebieskiego, dobrze?
I jeżeli sprzedawca miał odrobinę dobrej woli, podejrzał przez folię zawartość paczuszki i wybierał ten właściwy.
W Japonii też tego spróbowaliśmy.
– Poprosimy smoka.
– Nie można prosić. Losowany.
– To prosimy, by pan wylosował nam smoka :).
– Nie można. Losowany.
I to nawet nie była zła wola sprzedawcy… Zabawki są pakowane w nieprzezroczyste folie. Jeżeli chcesz wiedzieć, co jest w środku, musisz obmacać uważnie pakunek. Trudno oczekiwać od kasjera takiego zaangażowania…

… zwłaszcza, że element losowości jest dla Japończyka czymś urokliwym. Spacerując po ulicach zauważysz mnogość automatów, w których możesz wylosować jedną z zestawu figurek. Statuetki chomików, breloczki z mangowymi dziewczynkami, plakietki z bohaterami anime… Dużo frajdy sprawia Japończykowi wrzucanie do maszyny kolejnych 200 jenów i przekonywanie się, czy tym razem udało mu się skompletować zestaw.

Polityka McDonald’s w tym miejscu doskonale dopasowuje się do potrzeb Japończyka.
Do Europejczyka – niekoniecznie. Chociaż w zestawie dostaliśmy Trunksa, też nieźle.

 

 

Dwa dni później Łukasz sprawił mu w sklepie kolekcjonerskim towarzysza – Son Goku :).

 

 
 
INNE BURGERY
 
 
zdjęcie ze strony McDonald’s Japan
 

Jeżeli chodzi o jedzenie, to w menu znajdziemy parę smaków nieznanych w Polsce. Niektóre hamburgery są wypuszczane w limitowanych edycjach, inne znajdują się w regularnym menu. Do tych drugich należą na przykład:
Teriyaki Burger – z wołowiną, majonezem i posypką sezamową oraz sosem teriyaki;
Shrimp Filet-o – z burgerem krewetkowym, sałatą oraz ziarnami sezamu;
Egg cheese burger – z jajkiem, ketchupem, serem oraz wołowiną.
Porcje są zazwyczaj nieco mniejsze niż polskie oraz droższe. Kanapka kosztuje średnio 550 jenów (co przy kursie 3,5 zł za 100 jenów daje 19 zł). Za jeden zestaw możesz zapłacić więcej niż za dwa rameny lub nawet wyrafinowane shabu-shabu.
Dodatkowo do sałatek dodawany jest nie sos vinegret, jak jest to zwyczajem w Europie, ale sos na bazie soi. Do frytek również.

 
DOSTAWA DO DOMU
 

 

…A wszystkie te przekąski kurier może przywieźć do Twojego domu :).

 


Przeczytaj, jak wygląda McDonald’s:
na Teneryfie
w Gruzji
w Norwegii
we Francji
na Islandii
w Belgii

 
 

 
 

Facebookby featherUdostępnij znajomym / Share with friends
Facebookby featherPolub na fejsbuku / Like Page

Dodaj komentarz