Wyspy Kanaryjskie kojarzą się z błogim lenistwem na plaży oraz pływaniem w (i po) oceanie. Ale to tylko jedno ich oblicze. Plażing nie jest Twoją ulubioną rozrywką? Z tego tekstu dowiesz się, jak jeszcze możesz spędzić czas na wyspie – począwszy od nauki robienia porcelanowych lalek, poprzez zdobycie najwyższego szczytu Hiszpanii, na piciu soku z kaktusa kończąc :).
Kategoria: TENERYFA
Z wizytą na SORze na Teneryfie. Karta EKUZ działa!
Dzień przed wylotem natrafiliśmy na kota. Kot utknął w kanale. Podczas ratowania go nie obeszło się bez zadrapań, ale na szczęście wiedzieliśmy, gdzie w okolicy znajduje się SOR. Przetestowaliśmy zatem działanie hiszpańskiej służby zdrowia :). Jest trochę inaczej niż w Polsce. Co nie znaczy, że lepiej. Podstawowe dwie mądrości wyniesione z tego doświadczenia: OSTROŻNIE z ratowaniem nieznanych zwierząt i OSTROŻNIE z używaniem Google translatora.
Jak nie zdobywać i jak zdobyć Teide – najwyższy szczyt w Hiszpanii?
Na szczyt może wejść tylko 200 osób dziennie. A wejściówki musisz zdobyć przynajmniej dwa miesiące przed wspinaczką. My o obowiązku zdobycia pozwolenia dowiedzieliśmy się… na dzień przed planowanym wejściem. Okazało się jednak, że dla upartego nic trudnego ;). Jak uzyskać pozwolenie i jak wejść na szczyt mimo jego braku?
Teneryfa i muzeum porcelanowych lalek
Trzy kilometry od Del Drago natrafisz na metalową bramę, palmy i dom, który wygląda na prywatny. Ale nie jest. To ARTlandya. Kryje się w niej wystawa porcelanowych lalek (i pluszowych misiów) przywieziona z Wiednia. Lalki mają różne pozy, różne wyrazy twarzy, różne karnacje, ale wszystkie je łączy jedno: są małymi dziełami sztuki. A tutaj możesz nauczyć się je tworzyć.
Jak dotrzeć do magicznego miejsca w Parku Anaga?
TOP SECRET!
Przygotowując się do wyjazdu na Teneryfę, natrafiliśmy na niesamowicie klimatyczne zdjęcie. Przedstawiało wysokie, porośnięte roślinnością ściany, między którymi ciągnęła się droga. Szukaliśmy namiarów na tę lokalizację – i nic! Cały Internet milczał. Zdjęcia tylko ze Stocka.
Jednak dzięki szczęśliwemu trafowi udało nam się odnaleźć te wrota do innego świata.
Dlaczego smocze drzewo krwawi i jak rosną banany?
– Tam rośnie Del Drago – postukałam palcem w mapę. – Krwawiące smocze drzewo. Obejrzyjmy je i dźgnijmy, jakeśmy pogromcy mitów i wszelkich zabobonów!
– Tak uczyńmy! – zakrzyknął Łukasz i dodał gazu.
Dotarliśmy na miejsce, a naszym oczom ukazał się przedziwny widok: oto pokaźne drzewo wiło się na wszystkie strony setkami mackogałęzi, a z każdej z nich, zwieńczonej niedużą jaszczurową głową, buchał na zmianę płomień i dym. Rozgrzane powietrze falowało, utrudniając nam obranie celu, ale wzięliśmy głębokie oddechy i naparliśmy na mitologiczną roślinę…
No, nieprawda. Ale smocze drzewa naprawdę istnieją i naprawdę ich żywica barwi się w powietrzu na czerwono. Mają też kilka innych sekretów..
Masca spokojna, Masca cicha
W miejscowości Masca zanocowaliśmy właściwie przez przypadek – bardzo szczęśliwy przypadek. To sielankowa okolica. Śniadanie na patio z widokiem na góry, jaszczurki umykające spod stóp, mała, lokalna społeczność… Dopiero potem odkryliśmy drugi wymiar mieszkania tutaj: ciągłe wizyty turystów, narastający gwar, niekoniecznie uczciwe praktyki sprzedawców. Oto garść refleksji związanych z tym miejscem.
Żółta Góra krabem stoi
Jeżeli szukasz unikalnego miejsca do kąpieli i opalania się, to może być Twój typ. Montana Amarilla już z odległości zachwyca złotymi prążkami i potężną sylwetką kontrastującą z barwami oceanu. Z bliska okazuje się tylko piękniejsza. Skalne półki tworzą naturalne tarasy, na których możesz rozłożyć się z ręcznikiem, a cudownie przezroczysta woda zaprasza do nurkowania i podziwiania dna pełnego krabów.
Montana Roja – marsjański krajobraz i plaża nudystów
Trzeciego dnia pobytu na Teneryfie postanowiliśmy wspiąć się na Czerwoną Górę – Montana Roja. Wyrastała z ziemi niedaleko, tuż za granicami miasta, i z daleka wyglądała na bardzo nieprzyjazną piechurowi. Z bliska okazała się urodzajna w rośliny, ale jednocześnie sucha. Kawałki lawy uciekały nam spod stóp. Silny nadmorski wiatr wynagradzał prażenie słońca. Na szczycie czekały na nas widoki na ocean i połowę wyspy. A u podnóża góry – ukryta przed wzrokiem postronnych plaża.
El Medano – kraina wiaru
Gdy upał zelżał, wybraliśmy się na zwiedzanie miasta. El Medano leży 9 kilometrów od lotniska. Wydawałoby się w takim razie, że będzie oblegane przez turystów. Tymczasem okazało się, że trafiliśmy idealnie – w tym uroczym kurorcie nie ma tłoku. Są za to powstające dopiero hotele (i wysprejowane na nich protestacyjne hasła „NO HOTEL”), trzy osoby sprzedające pamiątki oraz dwadzieścia knajpek na krzyż. Jeżeli chcesz uczyć się windsurfingu, to tylko tutaj – to jedno z najbardziej wietrznych nadmorskich miejsc na Ziemi.