Montana Roja – marsjański krajobraz i plaża nudystów

Trzeciego dnia pobytu na Teneryfie postanowiliśmy wspiąć się na Czerwoną Górę – Montana Roja. Wyrastała z ziemi niedaleko, tuż za granicami miasta, i z daleka wyglądała na bardzo nieprzyjazną piechurowi. Z bliska okazała się urodzajna w rośliny, ale jednocześnie sucha. Kawałki lawy uciekały nam spod stóp. Silny nadmorski wiatr wynagradzał prażenie słońca. Na szczycie czekały na nas widoki na ocean i połowę wyspy. A u podnóża góry – ukryta przed wzrokiem postronnych plaża :).

 

 

Od początku pobyty mieliśmy widok na tę górę z okien pokoju. Pierwszego dnia przylecieliśmy, drugiego oswajaliśmy się z klimatem wyspy. Trzeciego dnia jej nęcąca sylwetka została obrana za cel do zdobycia.

Montana Roja znajduje się na zachód od El Medano; samochodem to 5 minut jazdy. Podjeżdżając pod nią autem, masz możliwość zostawienia pojazdu na asfaltowym niestrzeżonym parkingu znajdującym się około kilometra od podnóża góry. Możesz też podejść tu na piechotę z miasta El Medano, ale teren jest nieurozmaicony, a trasa wyzbyta cienia – ścieżka prowadzi wzdłuż asfaltowej jezdni, z kamieniami na poboczach i piaskowymi polami po obu stronach. Spotkaliśmy na tej trasie parę będącą w trakcie porannych ćwiczeń: on na rowerze, ona na piechotę, lśniąca od potu. Słońce prażyło. Średnia przyjemność.

 

GDZIE WARTO ZATRZYMAĆ SIĘ NA TENERYFIE – EL MEDANO, KRAINA WIATRU

 

 
 

Podejście na górę zajmuje około 30 minut. Szlaków jest wiele i nie są oznakowane. Każdy jest w zasięgu Twojego wzroku, wydeptany wśród lawowych pól przez setki stóp. Możesz też w dowolnej chwili zboczyć z jednego, by dotrzeć do drugiego. Patrz jednak pod nogi: znajdujesz się na terenie rezerwatu (powstałego w 1994 roku) i wszystkie znajdujące się na jego terenie rośliny i zwierzęta są objęte ochroną. Życie tu jest warunkowane wiatrem, wysoką temperaturą, niskimi opadami deszczu i bryzą morską. Na pierwszy rzut oka flora wydaje się bardzo niezróżnicowana.

– O, tu uschnięty krzak. A tu uschnięty bardziej.

 

 

Dopiero po chwili rzuca się w oczy mnogość gatunków. I to mnogość potwierdzona statystycznie – oficjalnie, różnego rodzaju roślin jest tutaj 136. Zwierząt znajdziesz mniej. Podobno teren słynie z ptaków mewowatych, a co roku na przezimowanie przylatuje tu przedstawicieli dodatkowych 70 gatunków. My jednak zastaliśmy tylko skaczącego żywo Bisbita caminero (Anthus berthelotti), czyli świergotka Berthelota.

 

Świergotek Berthelota to mały szary ptak mniejszy od wróbla i od niego drobniejszy. Jest gatunkiem endemicznym występującym na Kanarach, Maderze i wyspach Sylvayes. Został nazwany na cześć Sabina Berthelota, francuskiego etnologa oraz badacza historii naturalnej. Sabin odwiedził Wyspy Kanaryjskie w ramach służby we francuskiej marynarce wojennej w 1820 roku. W 1828 roku wrócił tu, dołączając do wyprawy badawczej, podczas której zbierał materiały do książki dotyczącej historii naturalnej Wysp Kanaryjskich. W 1848 osiadł na wyspie jako francuski konsul.

 

Innym stworzeniem, którego urodzaj zaobserwowaliśmy, były jaszczurki. Wystarczyło na chwilę znieruchomieć, by zaczynały beztrosko kręcić się w bliskiej okolicy.

 

 

Na górę można wejść z psem (widać, że robi to wiele osób, za to niewiele przejmuje się czystością), nie można za to wjechać konno, na rowerze ani rozbić namiotu. Co nie przeszkadzało komuś przenocować w ustępie skalnym na samym szczycie.

 

 

Góra jest pokryta wulkanicznymi skałkami i kamykami. Kolor lawy i suchość otoczenia przywodzą na myśl spacer po Czerwonej Planecie. W drodze na szczyt spotkaliśmy pojedyncze osoby, w tym naturystę, któremu widocznie znudziło się prażenie na plaży :). Na Montana Roja możesz wejść w sandałach, ale przygotuj się na potrzebę ciągłego wytrzepywania z nich piasku. Przy schodzeniu żwir osypuje się spod stóp i łatwo o wywrotkę. Im wyżej wchodzisz, tym bardziej wietrznie się robi. To przyjemne doświadczenie, ale przemieszczając się po szczycie uważaj, by połączenie obsunięcia kamyków i podmuchu wiatru nie wytrąciło cię z równowagi . To może źle się skończyć – góra znajduje się na poziomie 171 m n. p. m..

Na szczycie zastaliśmy solidną metalową klatkę z ukrytymi w środku panelami słonecznymi i czerwoną lampą. Chociaż panele były bardzo zakurzone, zdawały się sprawne – w nocy lampa rozgorzała ciepłym blaskiem.

 

 

Będąc na szczycie, możesz:
a) podziwiać miasto El Medano – na wschodzie;

 

 

b) podziwiać nieskończony błękit oceanu – na południu;

 

 

c) podziwiać krajobraz wnętrza wyspy, szczególnie najwyższy jej szczyt, Pico del Teide, mierzący 3718 m n. p. m. – na północy. Mamy zamiar wspiąć się za niego za kilka dni;

 

 

d) natrafić wzrokiem na plażę nudystów – na zachodzie.

 

 

Plaż nudystów jest na Teneryfie dużo. Tę przy Montana Roja chroni przed ludzkim wścibstwem lokalizacja. Ukryta w niedużej zatoczce, stanowi miejsce, w którym ludzie beztrosko zażywają kąpieli słonecznych i wodnych. Decydując się na wizytę tutaj, możesz pozostać w stroju kąpielowym, pewnie nikt nie zwróci ci z tego powodu uwagi, ale z pewnością w dobrym tonie jest nieodstawanie od grupy. Na plaży zauważysz znaczną przewagę mężczyzn względem kobiet.

Mieliśmy szczęście – natrafiliśmy na potężne fale, niektóre tak wysokie, że mimo prób ich przeskoczenia były w stanie zakryć dorosłego człowieka. Przednia zabawa, chociaż uświadamiająca też potęgę żywiołu. Nad bezpieczeństwem kąpiących czuwali pojawiający się w okolicy od czasu do czasu ratownicy ubrani w żółte koszulki i czerwone spodenki.

Zdobycie Marsa, a potem swobodna kąpiel w ocenie – przepis na udany relaks :).

 

 
 
 

Facebookby featherUdostępnij znajomym / Share with friends
Facebookby featherPolub na fejsbuku / Like Page

Dodaj komentarz