Jak dotrzeć do magicznego miejsca w Parku Anaga?

TOP SECRET!
Przygotowując się do wyjazdu na Teneryfę, natrafiliśmy na niesamowicie klimatyczne zdjęcie. Przedstawiało wysokie, porośnięte roślinnością ściany, między którymi ciągnęła się droga. Szukaliśmy namiarów na tę lokalizację – i nic! Cały Internet milczał. Zdjęcia tylko ze Stocka.
Jednak dzięki szczęśliwemu trafowi udało nam się odnaleźć te wrota do innego świata.

 

 

Na zdjęcie natrafiłam zupełnie przypadkiem na jakiejś stronie prezentującej skarby Teneryfy. Tonący we mgle lub w barwach jesieni krajobraz wyglądał niesamowicie nastrojowo i tajemniczo. Wpisz słowa „Anaga tunel” w wyszukiwarkę Google, a zobaczysz przykładowe zdjęcia tego miejsca. Zaznaczyłam tę lokalizację na mapie – ogólnikowo, „Anaga Park” – nieświadoma jeszcze, że park, o którym mowa, ma kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych powierzchni. Ja znaleźć na jego terenie ten właściwy punkt?

 

 

Po dotarciu do głównej turystycznej części parku i przekonaniu się, że to nie jest To Właściwe Miejsce, rozpoczęliśmy gorączkowe przeszukiwanie sieci. Gdzie? Jak? Którędy? Ale Internet milczał. Żaden opis ani żadna mapa nie podawała instrukcji dojazdu. Ktoś zadawał podobne pytania, rok i dwa lata temu, ale pozostały bez odpowiedzi. Równie dobrze zdjęcie mogło zostać wykonane gdzieś w Ameryce czy Rosji, może nawet wygenerowane komputerowo w programie graficznym, a my, naiwniacy, nabraliśmy się na lakoniczny podpis „Anaga, Teneryfa”…

Ale mieliśmy szczęście.

 

 

Przy tarasie widokowym pewien mężczyzna rozłożył na kamiennym stole swoje dzieła. Wszystkie były wykonane z liści palmowych. Były więc liście zwinięte na kształt piłki, wykorzystywane jako biżuteria i kołczany na strzały. Mężczyzna prezentował je dzieciom o rozdziawionych ustach. Jak nam potem wyjaśnił, robił to systematycznie w różnych miejscach, w różnych parkach, we własnym zakresie, dorabiając sobie w ten sposób. Podeszłam, posłuchałam – widząc moje zainteresowanie, zaczął wplatać do hiszpańskich opisów krótkie angielskie zdania – a po prezentacji pokazałam mu zdjęcie na komórce.
– Czy zna pan może to miejsce?
– Wygląda jak nie z tego świata – stwierdził i pokręcił głową. Ale po chwili jeszcze raz rzucił okiem na obrazek. – Chwilę… To wygląda trochę tak, jak okolica domu mojego kolegi. Tak. Chyba tak. To może być tam. Trzeba jechać w lewo… – pokazał prawą stronę.
– W prawo? – poprawiłam.
– Tak. Mój angielski nie jest dobry, poprawiaj mnie. Skręcić w prawo i w prawo. I po lewej stronie powinno być.
Na pożegnanie wręczył mi palmową zakładkę do książki złożoną na kształt kwiatka.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.

Tak, to było to miejsce. Niknęło we mgle i półmroku nadchodzącego zmierzchu, ale to zdecydowanie było tutaj.

 

 

Ku pamięci, dla wszystkich, którzy kiedyś chcieliby zobaczyć to miejsce na własne oczy: dojeżdżasz do El Mirador del Carmen, mijasz Restaurante Cruz del Carmen, a następnie skręcasz „w prawo i w prawo”. Wrota do drugiego świata rozwierają się po lewej stronie :). Mapka i poniższe zdjęcie pochodzą ze strony Google Maps.

 

 

Po zrobieniu kilku zdjęć wróciliśmy do naszego przewodnika, dziękując mu za instrukcje. Gdyby nie on – i gdyby jego kolega nie mieszkał w tej okolicy – odjechalibyśmy stąd jak niepyszni :).

 

 
 

Facebookby featherUdostępnij znajomym / Share with friends
Facebookby featherPolub na fejsbuku / Like Page

Dodaj komentarz