Kocie kawiarnie w Japonii

Japonia słynie z nietypowości. Odwiedziliśmy wielopiętrowe sklepy z komiksami, nabraliśmy się na sztuczne jedzenie, zajrzeliśmy do maiden cafe. Aż wreszcie nastał moment, w którym zaznaliśmy kolejnej popularnej japońskiej rozrywki – zajrzeliśmy do kociej kawiarni! To urocze miejsce, w którym możesz zrelaksować się w towarzystwie przyjaznych zwierzaków oraz… stracić fortunę ;).

 

 

Skąd wstawka o fortunie? Wystarczy zerknąć na tablicę wywieszoną przed wejściem do budynku, w którym znajduje się kawiarnia. Informuje ona, że:


1. Należy zamówić co najmniej jednego drinka na osobę. Poza tym:
2. Pobyt w kawiarni w godzinach 11-18:00 jest bezpłatny przez pierwszych 60 minut. Po upływie godziny naliczana jest dodatkowa opłata wynosząca 250 jenów za osobę za każdy kolejny kwadrans.
3. Wstęp po godzinie 18:00 jest płatny jednorazowo 500 jenów.

 

 

Zanim zdecydowaliśmy się na wizytę w kawiarni, minęliśmy dziesiątki takich miejsc. Taki sposób spędzania wolnego czasu jest w Japonii bardzo popularny – przede wszystkim w Tokio, ale w Hiroshimie i Kioto również znaleźliśmy podobne zakątki. W każdym obowiązuje opłata za wejście (czasem uiszczana dopiero po przekroczeniu jakiegoś czasu pobytu) oraz obowiązkowe zamówienie określonej liczby napojów lub deserów. Właściciele chcą w ten sposób uchronić się przed sytuacją, w której ktoś przychodzi do kawiarni tylko po to, by cyknąć parę zdjęć lub siedzi zbyt długo, uniemożliwiając przyjęcie kolejnych gości.

 

 

Wybrana przez nas kawiarnia nazywała się CALAUGH. Nie urzekła nas niczym szczególnym – ot, znalazła się na naszej drodze akurat wtedy, gdy stwierdziliśmy, że nadszedł czas, by zawitać w podwoje takiego miejsca. Weszliśmy do środka po godzinie 14:00 i bez problemu znaleźliśmy wolny stolik, do którego zaprowadziła nas uprzejma dziewczyna ubrana w kaszkiet i roboczy, nieco „męski” uniform. Nie czekaliśmy na napoje długo – widać, że właścicielowi nie zależy na przedłużaniu pobytu gościa na siłę. Ceny napojów – również alkoholi – startowały od 800 jenów (25 zł). Dość drogo, ale cóż – taka cena pobytu w miejscu, które w Europie trudno znaleźć!

 

 

Gdy już uraczyliśmy się naszymi zielonymi herbatami i kawami z matchą, nadszedł czas na figlowanie ze zwierzakami, które przez cały ten czas skręciły się nieopodal stolika lub drzemały na parapetach w zasięgu ręki.

Obowiązywał nas szereg zasad:


1. Zdezynfekuj ręce przed dotknięciem kota.
2. Nie trzymaj i nie dotykaj kota, gdy sobie tego nie życzy.
3. Nie budź śpiących kotów.
4. Nie wyciągaj kotów z pudełek.
5. Nie biegaj za kotami.
6. Nie krzycz.
7. Nie poruszaj się gwałtownie.
8. Możesz robić zdjęcia, ale nie używaj flesza i szanuj prywatność pozostałych klientów.
9. Nie dawaj kotu swojego jedzenia – niektóre jego składniki mogą być trujące dla zwierzęcia.
10. Patrz pod nogi – nie nadepnij na kota.

Pracownicy zastrzegają, że w razie zabrudzenia ubrania lub zadrapania przez kota pomogą wyczyścić materiał i udzielą pierwszej pomocy, ale nie biorą odpowiedzialności za możliwy dalszy rozwój wydarzeń.

 

 

Japończycy dużo pracują, stołują się na mieście, a do domu wpadają przede wszystkim po to, by się wyspać. W tym zapracowanym życiu trudno o wygospodarowanie czasu dla zwierzęcia. Podczas trzytygodniowego pobytu w Japonii tylko kilka razy trafiliśmy na psa. Zazwyczaj były to maluchy, yorki lub pudelki, troskliwie przewożone przez właścicieli przez ulicę w wózkach dla dzieci. Obrazek dość kuriozalny, ale wiele mówiący o trybie życia i mentalności Japończyków. Z powodu braku czasu oraz małych powierzchni mieszkań rzadko decydują się na posiadanie zwierzaka w domu. Jeżeli zaś postanowią się nim zaopiekować, nieraz przelewają na niego moc uczuć.

 

JAK MIESZKAJĄ JAPOŃCZYCY?

 

Dlatego też powodzeniem cieszą się miejsca, w których można spędzić czas z kotami.

W kawiarni koty żyją komfortowo. Leniwie wylegują się w pudełkach, mają do dyspozycji drapaki i moc zabawek. Co jakiś czas kelnerka-animatorka zaczepia któreś zwierzę, próbując je rozruszać. Bawi się z nim, nosi na rękach, przynosi do stolików klientów, zachęcając, by pogłaskali miękkie futerko. Zwierzęta reagują na to z obojętnością, pozwalając się czasem dotknąć, ale nie przymilając się. Łatwo też czmychają z zasięgu rąk do własnym rozrywek – głównie spania.

Wygląda na to, że jest im tam dobrze.

I nam było dobrze, gdy po seansie obserwowania zwierzaków wyszliśmy z kawiarni, by znów rzucić się w szał zwiedzania :).

 


Chcesz dowiedzieć się więcej o dziwnościach Japonii? Spróbuj tego:

PO CO MIAUCZY SIĘ W MAIDEN CAFE?
NIE JEDZ TEGO, TO PLASTIK!, czyli sztuczne jedzenie made in Japan
AKIHABARA – RAJ DLA GEEKÓW I OTAKU!

 
 

 
 

Facebookby featherUdostępnij znajomym / Share with friends
Facebookby featherPolub na fejsbuku / Like Page

Dodaj komentarz