Autor: Pau

FRANCJA, PODRÓŻE PO ŚWIECIE

Dlaczego nie przepadam za Paryżem?


Czytaj dalej

 

Miasto miłości. Strzelista wieża Eiffla romantycznie rozświetlająca mroki nocy oraz muzea, które można zwiedzać tygodniami… Nie, stop. Chaos, hałas i przereklamowane świecidełka. Wszechobecni żołnierze, namolni sprzedawcy i poczucie zagrożenia. Tak właśnie widzę Paryż. I chociaż pyszne naleśniki z pieczonymi kasztanami zjedzone na Polach Elizejskich na chwilę stłumiły te negatywne wrażenia, to z perspektywy czasu uważam, że Paryż nie jest szczególnie atrakcyjnym miejscem.

PODRÓŻE PO ŚWIECIE, SZWECJA

Chyże lemingi i poroże renifera, czyli w Laponii dzień trzeci


Czytaj dalej

 

W trzecim dniu naszej przygody obudziło nas słońce. Po śniadaniu postanowiliśmy się rozdzielić. Mucha z Kasią chcieli obejrzeć okolicę poza szlakiem, wspinając się na okoliczne pagórki, my z Lukiem z kolei byliśmy ciekawi następnego schroniska. Zostawiliśmy nasze namioty – rozłożone, niepilnowane i z niepotrzebnymi chwilowo rzeczami w środku. Dla niektórych to kontrowersyjna kwestia, ale ja bardzo lubię kraje skandynawskie między innymi za to, że czuję się w nich bezpiecznie i nie obawiam się kradzieży.

PODRÓŻE PO ŚWIECIE, SZWECJA

O tym, jak nie chcieli nas przyjąć w schronisku, czyli w Laponii dzień drugi


Czytaj dalej

 

Deszcz padał coraz intensywniej i chociaż założyliśmy odpowiednie, nieprzemakalne ubrania, a plecaki schowaliśmy pod pokrowcami, to z przyjemnością myśleliśmy o schronisku, do którego dotrzemy za pięć minut. Przycupniemy w ciepełku, weźmiemy po herbacie albo i grzańcu, podsuszymy się trochę… Ledwie zdążyliśmy wkroczyć na teren schroniska, gdy wyrósł przed nami wysoki chatkowy o nieco ogorzałej twarzy.
– Macie kartę członkowską?
Spojrzeliśmy po sobie.
– Nie, nie mamy.
– Och. W takim razie nie możecie się tutaj zatrzymać.

PODRÓŻE PO ŚWIECIE, SZWECJA

Truchło renifera i słońce do północy, czyli w Laponii dzień pierwszy


Czytaj dalej

 

Zrobienie zdjęć zajęło nam dobrych 5 minut. Przez ten czas minęły nas tylko trzy samochody, jeden po drugim.
– Oho! Korek się robi – mruknął Luk. – Laponia, godziny szczytu: 15:00. Trzy samochody na kwadrans.
Niedługo później ruszyliśmy w drogę. Nasze plecaki ważyły średnio po 16 kilogramów, a na trasie znaleźliśmy ciało renifera. Nie ulękliśmy się jednak i parliśmy naprzód, póki słońce stało na niebie. Czyli do północy!