Jak korzystać z ubikacji w Japonii?

Wieść gminna niesie, że japońskie toalety są cudem technologicznym. Wodotryski, podświetlane fontanny, podgrzewane deski i muzyka Beethovena przy spłukiwaniu… Jednak rzeczywistość nie jest tak jednoznaczna. W japońskiej toalecie tak samo często będziesz spłukiwać wodę dzięki czujnikowi ruchu, jak i kucać „na narciarza”. I dlaczego w łazienkach nie ma mydła?!

 

 

Zastanawiając się nad specyfiką japońskich toalet, warto wprowadzić podstawowy podział na łazienki publiczne oraz prywatne. Oczekiwania wobec nich są nieco różne (publiczna ma zagwarantować Ci prywatność, prywatna – komfort), w związku z czym nieco różnią się od siebie modele, na które trafisz w centrum handlowym i w czyimś domu :).

 
Toaleta prywatna – cieplutka deska i umywalka pod ręką
 

W japońskich mieszkaniach prysznic, umywalka oraz toaleta znajdują się w oddzielnych pomieszczeniach. Jeżeli wybierasz się tam, gdzie król piechotą nie chodzi, przed wejściem do toalety powinieneś zmienić kapcie. Zazwyczaj to właściciel mieszkania kładzie obok sedesu dodatkowe laczki, przeznaczone wyłącznie do chodzenia w okolicach ubikacji. Są wspólne dla wszystkich lokatorów mieszkania. Po doświadczeniu obecności toaletowych klapek w dwóch wynajmowanych mieszkaniach, w trzecim – byłam zadziwiona i więc zniesmaczona ich brakiem. Człowiek szybko przyzwyczaja się do tego rozwiązania, które na początku może wydawać się zabawne, ale okazuje się bardzo praktyczne. Dodatkowe laczki pozwalają na zachowanie czystości w pomieszczeniu. Nie roznosisz po mieszkaniu tego, co mogło zachlapać podłogę w toalecie. Dodatkowo Twoje osobiste „codzienne” klapki wystawione za drzwi dobitnie informują o tym, że ubikacja jest przez Ciebie zajęta.

 

 

 

Podobno jednym z większych blamaży towarzyskich jest wyjście do reszty mieszkańców domu w kapciach z toalety… Wieść gminna niesie, że Japończyk na ten widok może nawet wybuchnąć śmiechem! Teoria teorią, ale moje jedyne doświadczenie w tej materii było zgoła odmienne. Podczas wizyty w onsenie – swoistej łaźni publicznej – w przypływie zagubienia zdarzyło mi się wyjść z toalety właśnie w takich wspólnych, różowiutkich, plastikowych klapkach. Których nie dało się nie zauważyć, bowiem po onsenie wypada spacerować nago i każdy element ubioru rzuca się w oczy. Tymczasem Japonki chętnie podpowiedziały, jak zachowywać się w umywalni, co robić, czego nie robić – i żadna nie zwróciła uwagi na moje klapki. Niemal weszłam w nich pod prysznice…

 

W prywatnej łazience natrafisz najpewniej na dwa rodzaje toalet:
 
1. Klasyczny tron bez udziwnień.
Wygląda znajomo: zwykła deska klozetowa ze zbiornikiem na wodę. Wodę w takiej toalecie zwykle spłukujesz w „tradycyjny” sposób, czyli z wykorzystaniem guzika lub wajchy umieszczonych gdzieś na urządzeniu, zazwyczaj – na zbiorniku z wodą. Niekiedy takie zwykłe toalety są wyposażone w dodatki, które mają być substytutem luksusu bardziej wyrafinowanych sprzętów. W pewnym prywatnym mieszkaniu natrafiłam na włochatą nakładkę na deskę klozetową. Właścicielowi chodziło o ogrzanie ciała i komfort podczas siedzenia… Jednak z punktu widzenia Europejczyka nie było to zbyt higieniczne rozwiązanie.

 

 

2.. Tron z elektronika

Na pierwszy rzut oka wygląda „zwyczajnie”, ale po jednej ze stron (zazwyczaj prawej) znajdziesz panel sterowania. A na nim – moc guzików. Możesz przetestować wszystkie ;), ale szczególnie funkcjonalne wydają się cztery:
 

  • Odróżniający się od innych, np. kolorem lub wielkością fontu, zwykle pierwszy z lewej – służy do spłukiwania wody. Ewentualnie w toalecie można znajdować się zamiast niego ręczna spłuczka pod postacią guzika lub wajchy. Czasem spłukanie wody następuje automatycznie po wstaniu z tronu;
  • Ze strumieniem wody i zarysowanymi pośladkami (w kształcie zaokrąglonej litery W) – służy do podmycia się;
  • Z kobiecą sylwetką– przeznaczony dla kobiet, służy do podmycia się;
  • Dwa małe guziki, a pomiędzy nimi światełka LUB dwa guziki, na jednym plus, na drugim minus – służą do modyfikacji siły strumienia. Czasem pojawi się druga para takich guzików, którą zmieniasz temperaturę wody.
  •  

     

    Regułą w prywatnej łazience jest umywalka znajdująca się na górze zbiornika z wodą. Woda zaczyna lać się z kranu automatycznie po spuszczeniu wody. Możesz od razu obmyć w niej ręce. Co ciekawe, obecność mydła obok umywalki wcale nie jest oczywista. Nie martw się, nie marnujesz w ten sposób wody – leje się tak długo, aż napełniony zostanie zbiornik spłuczki. Twoje umycie rąk jest tylko dodatkiem, nie celem.

     
    Toaleta publiczna – szum oceanu i czujniki ruchu
     

    Gdy wejdziesz do publicznej łazienki, prawdopodobnie na początku rzuci Ci się w oczy brak mydła.
    W drugiej kolejności zauważysz, że na środku pomieszczenia, w „strefie niczyjej”, niezasłonięty żadnym parawanem czy ścianką, stoi sobie radośnie pisuar. Tak, w łazience damskiej również. Nie udało mi się rozwiązać zagadki jego istnienia ani zauważyć, by ktoś z niego korzystał.
    Trzecim spostrzeżeniem będzie zapewne podział łazienek na „styl zachodni” i „narciarki”. Informacja ta podana jest zwykle na drzwiach poszczególnych kabin za pomocą grafiki lub właśnie opisu „WESTERN STYLE”. A czasem nawet brak podziału, tylko same „narciarki” w zasięgu wzroku…

     

     

    1. WESTERN STYLE

    Ta łazienka może być spełnieniem Twoich marzeń o dyskrecji i higienie. Bardzo możliwe, że zaczniesz od możliwości odkażenia deski klozetowej. W kabinie znajdziesz obrazkowe instrukcje dotyczące tego, skąd wziąć papier oraz środek, którym będziesz w stanie wyczyścić powierzchnię siedziska. Ewentualnie możesz mieć dostęp do papierowych nakładek na deskę klozetową. Drugim etapem jest skorzystanie z samej toalety. Co prawda deska nie jest podgrzewana, ale na panelu z guzikami niemal na pewno natrafisz na oryginał, którego brak w łazience prywatnej. Jest to guzik z nutką, napisem „PRIVACY” lub podobną sugestią spokoju. Po naciśnięciu usłyszysz dźwięk zagłuszający odgłosy „prac łazienkowych”, np. huk wodospadu lub szum morza.
    Wodę spuścisz za pomocą guzika, wajchy lub automatycznie, przy wstaniu z tronu. Bardzo często natrafisz także na czujnik ruchu – nieduży czerwony prostokąt na ścianie. Wystarczy przytrzymać przed nim dłoń, by woda automatycznie została spłukana. W rogu kabiny, zarówno męskiej, jak i damskiej, nieraz znajdziesz krzesełko dla małego dziecka.

     

     

    2. Narciarka

    Przywodzi na myśl spartańskie warunki panujące na Ukrainie, ale Japończycy uważają ten sposób wypróżniania się za najbardziej higieniczny. Brak tutaj możliwości podmycia się. Wodę spuszczasz za pomocą guzika, wajchy lub czujnika ruchu.

     

     

     

    Co ciekawe: w łazienkach najczęściej brak mydła! Założenie jest chyba takie, że skoro ograniczasz do minimum kontakt ze swoimi wydalinami, jak również ze śladami bytności drugiego człowieka (panele czułe na ruch), to mydło stanowi niepotrzebną fanaberię. Jednak mieszkańcy innych krajów wyraźnie mają z tym problem, zauważając ironię noszenia przez Japończyków maseczek (by m. in. nie zarazić się czymś od przechodnia), podmywania się i uważania innych nacji za „niehigieniczne” w zachowaniach – oraz niepełnego mycia rąk. Dlatego jeżeli jesteś przywiązany do poczucia czystości dłoni, wyjeżdżając do Japonii KONIECZNIE zaopatrz się w żel antybakteryjny lub własne małe, przenośne mydełko.

     
     

     

     
     
     

    Facebookby featherUdostępnij znajomym / Share with friends
    Facebookby featherPolub na fejsbuku / Like Page

    Dodaj komentarz