Jest takie miejsce w stolicy, w którym obejrzysz małe dzieła sztuki. Niektóre prezentowane tu domki dla lalek mają ponad 100 lat! Wiele spośród nich dobrze oddaje realia czasów, w których powstały. Znajdziesz więc sklepik Marzenie PRL-u zastawiony wędlinami, pierwszy telewizor kineskopowy z migoczącym na malutkim ekranie obrazem (!), a nawet… szkołę sportową odzwierciedlającą niemiecki kult ciała i fascynację rasą aryjską.
Wybierałam się do tego muzeum od bez mała półtora roku, ale zawsze coś stawało mi na drodze. Nie słyszałam o nim wcześniej; po prostu któregoś dnia przechodząc obok Pałacu Kultury i Nauki zauważyłam przytwierdzoną do ściany tabliczkę z napisem „Muzeum Domków dla Lalek”. Jako entuzjastka miniaturyzacji i robótek ręcznych zapałałam nieprzepartą potrzebą zobaczenia na własne oczy tych wszystkich malutkich cudeniek. W pewne leniwe popołudnie nareszcie się udało: wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy na spacer, którego apogeum stanowiła właśnie wizyta w muzeum.
W czerwcu 2018 bilety kosztowały 20 złotych za normalny oraz 15 złotych za ulgowy (dla dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym oraz studentów). To niestety duży wydatek. Uważam za nieporozumienie ustalenie tak wysokich opłat za wstęp dla dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym – czyli dla tych, które do wielu muzeów wchodzą za darmo lub za symboliczną opłatą. Tym bardziej przy ewidentnie pro-dziecięcej tematyce wystawy! Muzeum umożliwia bezpłatny wstęp dla osób, których wzrost nie przekracza 100 cm. Wydaje się to zabawnym i na pozór sympatycznym rozwiązaniem, dopóki nie uświadomisz sobie, że dotyczy to dzieci do mniej więcej 4 roku życia. Akurat dzieciom w tym wieku nie polecałabym oglądania wystawy – czterolatek może szybko znudzić się oglądaniem starych, wypełnionych fikuśnymi przedmiotami pudełek skrytych za szybką.
Istnieje też możliwość wyprawy rodzinnej: za wstęp dla 4 osób zapłacisz 60 złotych.
Niemniej jeżeli lubisz miniaturyzację, szukasz inspiracji lub zachwyca Cię zręczność czyich palców, pewnie szybko uznasz, że widoki są warte tej ceny. Eksponatów jest kilkadziesiąt i przy niemal każdym można spędzić kilka minut, zachwycając się pieczołowitością, z jaką uszyto poduszeczki, wydziergano narzutki, wystrugano mebelki. Większość wykonano w skali 1:10 lub 1:12.
Lalki towarzyszą ludziom od setek lat; najpierw były wykorzystywane w obrzędach, a z biegiem czasu zaczęły funkcjonować jako dziecięce zabawki. Pierwszy domek dla lalek oficjalnie powstał w 1558 roku, gdy książę Bawarii Albrecht V złożył zamówienie na miniaturową kopię posesji dla swojej córki. Niestety figura spłonęła, więc nie możemy jej dziś podziwiać. Z czasem domki stawały się coraz bardziej popularne. Dużo tych zabawek tworzono w Niemczech, Holandii, Anglii i Holandii od XVII do XX wieku i właśnie takie domki dominują na wystawie. Nie były jednak tanimi przedmiotami. Często stanowiły wierne kopie rzeczywistych budynków i były wykonywane przez rzemieślników-miniaturzystów z tych samych materiałów, z których stworzono oryginalne, pełnowymiarowe obiekty.
Wskutek rewolucji przemysłowej i upowszechnieniu kolorowego druku, a potem – także plastiku, domki dla lalek przestały być dobrem dostępnym tylko dla ludzi majętnych (lub zręcznych, tworzących je z szyszek i pudełek po cygarach), a stały się popularną zabawką. Chociaż, naturalne, istnieją osoby, które nadal z pasją wykonują własnoręcznie domki od A do Z – ich dzieła także zobaczysz na wystawie.
Nie dość, że domki tchną urokiem, to mogą być także cennym źródłem informacji dla badaczy kultury i przemian społecznych. Na wystawie obejrzysz dziesiątki fantastycznie zachowanych lub odrestaurowanych małych dzieł. Niektóre to prawdziwy majstersztyk. Czasem stoją w nich miniaturowe telewizory o migających (!) ekranach; gdzieniegdzie świeci się klosz lampki wielkości naparstka. Wiele spośród domków dobrze oddaje realia czasów, w których powstały.
Zapraszam do galerii :). Na początku i w środku tego artykułu znajdziesz różnorodne domki, których wystój mnie ujął, a pod koniec – kilka zdjęć opatrzonych podpisami z ciekawostkami.
Powyżej widzisz domek z 1910 roku stworzony przez ojca dla jego 6 córek. Każda otrzymała do dyspozycji jeden z sześciu identycznych pokoików z kominkiem.
Niemiecki domek stworzony ok. 1920 roku, który został znaleziony we wrocławskim mieszkaniu. Zgodnie z zasadami ówczesnego budownictwa, na klatce schodowej znajduje się żeliwny zlew do wspólnego użytku mieszkańców kamienicy.
Szkoła sportowa z 1940 roku. Domek jest podzielony na trzy części: łazienkę, salę gimnastyczną oraz szkolną klasę. Lalki wyglądają identycznie, mają jasne włosy i błękitne oczy. Domek i zabawki odzwierciedlają ówczesny niemiecki kult sprawnego ciała oraz cech aryjskich.
A tutaj widzisz zajęcia prowadzone przez siostrę zakonną. W świecie zabawek nie było tematów tabu – na wystawie znajdziesz też malutkie ołtarze kościelne i lalki przedstawiające parę młodą, księży i ministrantów, a także siostry zakonne w ich samotniczych celach.
W sklepiku nazwanym Marzenie PRL-u znajdują się dziesiątki mięsnych wiktuałów i kopia wagi z Lubelskich Zakładów Wag, a nawet Książka Życzeń i Zażaleń :).
Pomarańczowy pokój produkowany przez firmę Vero w 1975 roku. Dzięki powszechnemu zastosowaniu plastiku domki dla lalek stały się popularniejsze.
Może pamiętasz? To zestaw plastikowych mebelków produkowanych przez Warszawską Spółdzielnię Rzemieślniczą CENTRUM w latach 70. i 80. XX wieku.
… znalazłam nawet przedmioty ze swojego dzieciństwa. Pamiętam, że w przedszkolu bawiliśmy się w sklepik warzywny – właśnie takim (nieco już zmęczonym życiem) zestawem plastikowych zabawek zawierającym owoce, monety i odważniki :).
Podsumowując – polecam. Jeżeli tylko interesuje Cię ta tematyka, to niemal na pewno wystawa Cię zachwyci :).
by Udostępnij znajomym / Share with friends
Polub na fejsbuku / Like Page