Tysiące żurawi Hiroshimy

Na początku sierpnia 1945 nad miastem Hiroshima wybuchła bomba atomowa. Trzy dni później taki sam los spotkał Nagasaki. Japonia długo otrząsała się po tej tragedii. Dzisiaj w centrum miasta, najbardziej okaleczonym w wyniku ataku, znajduje się rozległy park. Słoneczny, pełen ławek, doskonałe miejsce na wypoczynek. I tylko pomniki rozmieszczone na jego terenie przypominają, że od czasu ataku Hiroshima jest orędownikiem pokoju na świecie; i że mała Sadako umarła, składając żurawie z papieru.

 

 

Zajrzeliśmy tutaj tylko na dwa dni. Jeden poświęciliśmy na zwiedzenie miasta, ze szczególnym naciskiem na Park Pamięci, zaś drugi – na odwiedzenie muzeum poświęconego historii ataku bombowego. Oto garść impresji:

 
1.

Tramwaje. Jeszcze niedawno jechaliśmy Shinkansenem, widzieliśmy taniec robota i wywiad z androidem. Jesteśmy w kraju słynącym z nowych technologii. Dlatego ze szczególnym rozczuleniem patrzymy na stare, dobre tramwaje, które przemieszczają się po mieście. Są ciche, zadbane, ekologiczne, a rozkład jazdy dostępny jest na papierowych mapkach i w sieci. Dowożą nas w okolice miejsca wybuchu bomby atomowej.
– Genbaku Dome-mae. Atomic Bomb Dome – informuje napis na wyświetlaczu.

 

 

2.

Wchodzimy na teren parku. Pogoda jest piękna – po błękitnym niebie sporadycznie przepływają obłoki, złociste promienie słońca tańczą na liściach. Sielska atmosfera. Pnie drzew są pokryte porostami, zazielenione, zdrowe. Przed nami alejką wzdłuż rzeki wędruje kobieta z małą dziewczynką. Dziewczynka radośnie biegnie przed siebie, kobieta próbuje ją dogonić i zrównać z nią krok. Obie wydają się pełne energii. A w tle szumi miasto, które 70 lat temu zostało zmiecione z powierzchni ziemi.

 

 

3.

Mijamy pomnik o konturach Brazylii. W pierwszej chwili dziwimy się – co Japonia i Kraj Karnawałów mają ze sobą wspólnego? Okazuje się, że bardzo wiele. Od 1908 roku, gdy do Brazylii przypłynęło pierwszych 781 imigrantów z Japonii, populacja Azjatów w tym kraju bardzo się rozrosła. Wielu Japończyków korzystało z możliwości zmiany miejsca zamieszkania, uciekając przed wspomnieniami okrucieństw wojny. Szacuje się, że w tej chwili w tym kraju mieszka przeszło 1,5 miliona Japończyków – pierwotnych imigrantów oraz ich potomków – co czyni tę grupę największą diasporą na świecie. Japończycy, którzy przeżyli wydarzenia w Hiroshimie i Nagasaki, zwani są hibakusha. Zaangażowali się oni w szerzenie pokoju na świecie i perswadowanie innym krajom wykorzystania broni atomowej. Hibakusha mieli co robić w Brazylii – w latach 70. i 80. rozpoczęto tu intensywne realizowanie programu uzbrojenia atomowego. Wzbudzało to lęk obywateli kraju. Szczyt niepokoju społecznego osiągnięto w 1987 roku, rok po wydarzeniach w Czarnobylu, gdy z niestrzeżonego, opuszczonego szpitala kilka przypadkowych osób wyniosło kapsułkę promieniotwórczego pierwiastka.
– Bo tak ładnie wygląda – uznał ktoś podobno.
 

W CZARNOBYLU KWITNĄ KWIATY – relacja ze Strefy Zamkniętej

 
Pierwiastek pochodził ze sprzętu wykorzystywanego do radioterapii i po wyniesieniu z terenu szpitala spowodował śmierć 4 osób oraz rozwój chorób popromiennych u dziesiątek innych. Hibakusha okazali się pomocni – wykorzystywali swoją wiedzę i doświadczenie, by wesprzeć ofiary promieniowania, ale także razem z nimi postulowali zaniechanie prób i badań atomowych. Byli na tyle skuteczni, że w 1990 roku rząd zrezygnował z planów atomowych, a Brazylia ma dzisiaj zaledwie 3 reaktory – w tym jeden, który był budowany kilkadziesiąt lat i zostanie uruchomiony w 2018 roku.

 

 

4.

Nie tylko Japończycy starają się zadbać o swoją nową ojczyznę; Brazylia również dba o „swoich” Japończyków. Vinicius de Moraes, piosenkarz znany z przeboju The Girl from Ipanema, w 1973 roku nagrał piosenkę Rose of Hiroshima (Róża Hiroshimy), która często jest śpiewana w brazylijskich szkołach. Od początku znajdowała uznanie społeczeństwa jako piosenka antywojenna. W Sao Paulo wzniesiona została szkoła, która ze względu na bycie otwartą 6 sierpnia – w dniu ataku na Hiroshimę – została objęta patronatem tego miasta. Gdy w jej progi podczas wizyty dyplomatycznej zawitał japoński książę Naruhito, uczniowie wręczyli mu dziesiątki papierowych żurawi, które w japońskiej kulturze uznaje się za pomocne przy spełnianiu życzeń – i których wizerunek jest silnie związany z Hiroshimą.

 

 

5.

Dlaczego żurawie są tak ważne? Wracamy myślami do Japonii, a fizycznie – do Parku Pamięci. Pomiędzy zielonymi alejkami kryje się pomnik. Ma 9 metrów wysokości, a na jego szczycie brązowa statua dziewczynki unosi złotego żurawia. To dawny przesąd – złożenie tysiąca ptaków orgiami pozwoli Ci spełnić życzenie. Po wydarzeniach w Hiroshimie nabrał jednak szczególnego znaczenia. Sadako Kasaki została narażona na działanie promieniowania w wieku 2 lat, a 10 lat później rozwinęła się u niej białaczka. Dziewczynka wierzyła, że złożenie tysiąca żurawi ją uzdrowi. Żurawie składała ona sama, jej rodzina, koledzy i koleżanki z klasy, aż w końcu – mieszkańcy całego kraju. Ale Sadako nie udało się pokonać choroby. Po jej śmierci znajomi z klasy zaczęli nawoływać do zbudowania pomnika, który uczciłby pamięć Sadako i wszystkich innych dzieci, które zmarły wskutek działania bomby. Złożyły się nań ponad trzy tysiące szkół w Japonii oraz 9 innych krajów, a powstał w maju 1958. Dzisiaj otaczają go gabloty wypełnione obrazami nawołującymi do pokoju, wykonanymi z… żurawi orgiami. Miasto zachęca, by uzupełnić wystawę swoimi dziełami. Możesz złożyć je osobiście, możesz je też przysłać. Po więcej informacji zgłoś się do Hiroshima International Peace Promotion Department, tel. 082 242 78 31.

 

 

6.

Mijamy dziesiątki pomników. Ten z dziewczyną głaszczącą jelonka. I ten z zawodzącą matką niosącą na rękach bezwładne ciało dziecka. I ten z driadą stojącą na złotym księżycu. Każdy inny, ale wszystkie budują poczucie nostalgii, zadumy, niepokoju. Wszystkie przypominają tragedię i wszystkie, mniej lub bardziej bezpośrednio, nawołują do zaprzestania wojen. W 1967 roku powstała Hiroshima Peace Culture Foundation (Fundacja Pokoju w Hiroshimie), która stara się pobudzić ludzi do refleksji nad potrzebą pokoju na świecie.

 

 

7.

Park jest zalany światłem. Jest w nim ciepło i słonecznie. Zatrzymujemy się na jednej z ławek i podziwiamy otoczenie. Ludzie siedzą, czytają książki, jeżdżą rowerami. Sielanka. Spokój.

 

 

8.

Mijamy ciekawą konstrukcję, która przypomina bramy lub ramy ogromnych obrazów ustawione jedna za drugą – w taki sposób, że tworzą tunel. W ciągu dnia nie podchodzimy do nich, ale wieczorem przechodzimy tuż obok. Okazuje się, że z daleka ich powierzchnia wydawała się jednolita, ale w rzeczywistości jest poznaczona dziesiątkami napisów. Słowo „pokój” w różnych językach. Znajdujemy polski; dobrze poczuć się częścią ruchu, który domaga się zaprzestania wojen.

 


 

9.

Wychodzimy spomiędzy parkowych alejek na betonowy plac. Na płytach otaczających minimalistyczny pomnik wypisane zostały nazwiska ofiar bombowania. Umieszczona jest tu także pobudzająca do refleksji sentencja, której fragment w wolnym tłumaczeniu brzmi: (my) Nie powtórzymy tego zła. Niektórzy Japończycy z oburzeniem uznają, że te słowa sugerują, iż Japonia bierze na siebie winę i odpowiedzialność za tragedię. Po latach do sentencji dodano plakietkę wyjaśniającą, że autor słów, profesor Seika, miał na myśli słowo „my” rozumiane jako „ludzkość”, nie konkretną nację – ani Japończyków, ani Amerykanów. Mimo to w 2005 roku pomnik został zniszczony, a wandalem okazał się 27-latek związany ideowo z obroną praw Japończyków.

 
10.

Raz w roku, 6 sierpnia, w parku zapala się lampiony. Są kolorowe, a w ich wnętrzu drgają płomienie, gdy unosi je prąd rzeki. Symbolizują dusze ofiar tragedii, a zapalenie kaganków równa się okazaniu szacunku zmarłym oraz życzeniom spokoju po drugiej stronie życia.

 

 

11.

Dookoła rosną setki drzew, ale kilka szczególnie przyciąga naszą uwagę. Są otoczone barierkami, a do ich pni przywiązano tabliczki z informacjami.
– To drzewo było narażone na działanie promieniowania – czytamy. – Bomba wybuchła 1300 metrów od pnia, który został wypalony od strony wybuchu. Drzewo jednak wciąż rosło, a w maju 1973 roku zostało przesadzone na teren parku. Obok ulokowano automat. Po naciśnięciu guzika możesz posłuchać melancholijnej, śpiewanej przez dzieci piosenki dedykowanej odradzającym się roślinom – i, ogólnie, życiu.
Chciałoby się dotknąć zdrewniałych blizn, poczuć ich fakturę, pogłaskać je. Ale lepiej nie, w końcu to pomniki przyrody.

 

 

12.

Nieco dalej spomiędzy drzew wyłania się betonowy baldachim. Okazuje się być kolejnym pomnikiem. W jego sercu kryje się dzwon.
– Niech dzwoni, rozbudzając w ludziach pragnienie pokoju – czytamy na tabliczce, po czym kolejno podchodzimy do sznura, by zakłócić ciszę.

 

 

13.

Na horyzoncie zauważamy szczątki budowli, która wygląda tak, jakby tuż nad nią wybuchła bomba. I tak ma wyglądać. To A-bomb Dome (Kopuła Bomby Atomowej), czyli budynek, który ocalał po ataku Amerykanów. Powstał w 1915 roku na podstawie projektu czeskiego architekta Jana Letzela i przez lata nosił nazwę tłumaczoną na Hiroshima Prefectural Commercial Hall. Organizowano w nim targi, wystawy, wydarzenia kulturalne. Stał się znakiem rozpoznawczym miasta i pozostał nim do dzisiaj, chociaż zmienił się powód. Bomba wybuchła około 600 m ponad i 160 metrów na południowy wschód od budynku. Ponieważ uderzenie nadeszło niemal dokładnie z góry, w budowli pozostało kilka nienaruszonych centralnych ścian; ostało się także żelazne rusztowanie. Przez wiele lat opinia publiczna była podzielona, jeżeli chodzi o losy A-bomb Dome. Niektórzy uważali, że budynek powinien zostać uznany za pomnik pamięci, inni – że należy go rozebrać, ponieważ przywołuje bolesne wspomnienia. Gdy całe miasto zostało odbudowane i budynek wyróżniał się na jego tle, głosy zwolenników pozostawienia symbolu tragedii zyskały na sile. Decyzję podjęto w 1966 roku. Donacje nadpłynęły z całego świata, razem z życzeniami pokoju, a pierwszą renowację przeprowadzono w 1967 roku. Kopuła Bomby Atomowej wciąż wygląda jak zaraz po bombardowaniu. W 1996 budynek znalazł się na ogólnoświatowej liście zabytków.

 


 

14.

Podchodzimy do budynku z radiometrem. Cisza. Nie ma śladu po promieniowaniu.

 

 

15.

Przechodzimy przez most Aioi. Jest najbardziej charakterystycznym punktem miasta – ma kształt litery T. Dobrze widać go z powietrza, dlatego właśnie on został obrany za cel ataku bombowca. Podczas wybuchu bomby ciśnienie wzrosło do siedmiu ton na metr kwadratowy, czyli było 15 razy większe niż zwykle. Most zawalił się, ale nie doszczętnie; po naprawie był użytkowany jeszcze przez kolejnych 35 lat. Dopiero w 1983 zestarzał się na tyle, że zbudowano nowy. Przy barierkach znajduje się tabliczka z wygrawerowanym imieniem mostu: Aioi, kaligrafia autorstwa Hirokichi Nadao. Japończycy lubią nazywać mosty. Jest ich na tyle dużo, że nazwy ułatwiają spotkanie się przy tym właściwym; poza tym japońskie prawo nakazuje nadać imię każdemu nowopowstałemu.

 
16.

Przy zejściu z mostu mijamy pomnik. Słońce świeci nam w oczy i kamienne sylwetki nikną w cieniu, ale dostrzegamy chłopca i dziewczynkę o pogodnych twarzach. Nie przedstawiają nikogo konkretnego, ale mają uczcić pamięć pisarza Miekichi Suzuki (1882-1936) urodzonego w Hiroshimie. W 1918 roku założył pismo dla dzieci Akai Tori (Czerwony Ptak), w którym pojawiały się pierwsze piosenki i bajki dedykowane najmłodszym. Tłumaczył baśnie zza morza. Uczył nauczycieli tego jak pisać, by rozbudzać w dzieciach kreatywność. W Japonii znany jest jako ojciec literatury dziecięcej.

 

 

17.

Na tablicy pod pomnikiem zostały wyryte słowa pisarza. Trudno oprzeć się wrażeniu, że opisują stopniowy proces zdrowienia Hiroshimy po dewastacji bombą. Tekst brzmi: I will forever dream, simply as i did in my boyhood, and therefore suffer only little. Będę wiecznie marzyć, po prostu tak, jak robiłem to w dzieciństwie, i dzięki temu będę cierpieć tylko trochę.

   

6 sierpnia 1945 o 8:15 amerykański bombowiec B29 przeprowadził pierwsze na świecie bombardowanie atomowe. Celem ataku było miasto Hiroshima, wybrane ze względu na dogodną lokalizację i bycie ośrodkiem wojskowym Japonii, w którym stacjonował 40-tysięczny garnizon. Bomba wybuchła na wysokości 600 m, zabijając na miejscu ponad 78 tysięcy osób. W ciągu kolejnych lat kolejne setki tysięcy cierpiały oraz umierały wskutek rozwoju chorób spowodowanych promieniowaniem. Dzisiaj w Hiroshimie działa fundacja, której członkowie opowiadają się za pokojem na świecie i przestrzegają przez ponownym użyciem bomby atomowej.

 

 

 

Facebookby featherUdostępnij znajomym / Share with friends
Facebookby featherPolub na fejsbuku / Like Page

Dodaj komentarz