Milowymi krokami zbliża się mój pierwszy wyjazd w tym roku kalendarzowym, więc najwyższa pora podsumować ostatnich 365 dni. Sponsorowały je: zmiana miejsca zamieszkania, zmiana pracy i tymczasowa! zmiana celów podróży – z krajów skandynawskich, na te cieplejsze :).
Co u mnie?
Przez ostatni rok moje życie obfitowało w zmiany, na szczęście głównie te pozytywne. Przeprowadziłam się, co prawda tylko do innej dzielnicy, ale pociągnęło to za sobą szereg komplikacji takich jak pakowanie dobytku (Skąd mam tyle rzeczy?!) czy jedzenie posiłków w pustym pokoju na podłodze na kartonie, bo reszta przestrzeni tonęła pod pudłami. Zalety okazały się jednak większe i trwalsze – jest cicho, a wiosną dodatkowo zielono :).
Zmieniłam też pracę – decyzja nie była łatwa, ale właściwa. W aktualnej czas upływa mi pracowicie, ale często też tak miło, że potrafię zasiedzieć się jak przy najlepszej książce. Legendy mówią, że przysługuje mi 40 dni wolnego (taki urok studiów doktoranckich), ale twarda rzeczywistość w postaci współpracowników uświadamia, że eksperymenty same się nie przeprowadzą i mało kto podejmuje w ciągu roku cały urlop. Challenge accepted ;).
Co w podróżach?
Punktem kulminacyjnym zeszłorocznych wojaży była wyprawa do Japonii. Marzyła mi się od, bez mała, 15 lat, i fantastycznie było dotrzeć w życiu do etapu, na którym mogłam sobie na nią pozwolić. Poza tym spontaniczny zimowy wypad w kierunku tanich biletów pozwolił mi odkryć Apulię, uroczy zakątek Włoch, w którym wypiłam drugą kawę w moim życiu (pierwszą przygotowała mi współlokatorka na studiach, nie wierząc, że można tego napoju bogów nie lubić). Także Teneryfa, mimo niebycia moją ulubioną Skandynawią, okazała się całkiem przyjaznym miejscem – szczególnie w cieniu ;). Do tego udało mi się zdobyć trzy szczyty z Korony Gór Polski (Czupel, Skrzyczne i Łysicę), oznakowałam fragment szlaku pieszego w Nadbużańskim Parku Krajobrazowym (no dobrze, ma tylko ze 100 metrów, bo rozpadało się, a komary jadły nas żywcem – ale tych sześć znaków też może się komuś przydać), a w sierpniu, po zdanych egzaminach, odebrałam odznakę Organizatora Turystyki PTTK :).
Co u znajomych?
Julka była o włos od zrealizowania swojego planu odwiedzenia 50 krajów do 25 roku życia, a Joanna po raz kolejny wybrała się do Czarnobyla, by napstrykać jeszcze więcej intrygujących fot. Na kurs OT w naszym klubie górskim z każdym rokiem zapisuje się coraz więcej osób. Niektórzy znajomi wyprowadzają się z Polski, inni – mniej liczni – do niej wracają. Gronia, którą poznaliśmy podczas wyjazdu po Rysy, nadal uzupełnia swoją uroczą stronę o podróżach, a Miłka Raulin, której dorzuciłam się na PolakPotrafi do zdobycia Masywu Vinsona, w tym roku planuje zdobyć Koronę Ziemi :D.
Co w przyszłości?
Właśnie się pakuję ;).
by Udostępnij znajomym / Share with friends
Polub na fejsbuku / Like Page